Po wielu dniach deszczu do Gdańska wreszcie zawitało bezchmurne niebo i mogę wyjść z domu bez parasola! To co, słońce, rower, plaża?
Dzisiaj jadę rowerem z Gdańska do Gdyni na spotkanie blogerek (relacja na Snapie @theCieniu). Będzie słońce, dlatego krem z filtrem obowiązkowo. Zresztą UV działa cały czas, więc nawet w pochmurne dni warto. W końcu chcę być zdrowa i ładnie wyglądać. Ale, ale! Filtr przed zmarszczkami uchroni, ale co z tym ładnym wyglądem, skoro to takie tłuste, białe paskudztwo? I jeszcze tyle trzeba tego nałożyć, żeby działało?
O usta też trzeba dbać, balsam z filtrem obowiązkowo. Recenzję mojego ulubieńca EOS „Lemon” przeczytacie tutaj.
Długo się z tym męczyłam, moja skłonna do przetłuszczania cera nie najpiękniej reaguje na ciężkie kremy. Wypróbowałam między innymi polecany produkt Ziai, ale matujący to on był tylko na opakowaniu. Uznałam, że to chyba tak musi być i w sumie kupiłam kolejny i kolejny. Aż postanowiłam wypróbować czegoś nowego. Poszukiwania lepszego zaprowadziły mnie do apteki po Vichy Ideal Soleil 50 Mattyifying face fluid dry touch.
- Krem wchłania się do matu! Co prawda, żeby utrzymać ten stan przez cały dzień muszę wspomóc się pudrem, ale to jak dotąd najbardziej matujący krem z filtrem ever!
- Spoko pod makijaż
- Filtr działa (patrzę po piegach;))
- Nie zapycha, łatwo się zmywa
- Mogę go nosić bez kremu pielęgnacyjnego pod spodem, ale wtedy wskazane jest intensywne nawilżanie na noc lub chociaż maseczka co parę dni
Krem Vichy + puder z filtrem Biochemii Urody i można cieszyć się słońcem. Tutaj po półtorej godziny Zumby na plaży - była moc!
Ok, to czas na plażę! Przydałby się krem z filtrem do całego ciała. Tylko który wybrać? Tu przyznaję się, że ogrom oferty mnie skonfundował. Bez kombinowania postanowiłam wybrać Sun Ozon z Rossmanna, bo gdzieś czytałam, że jest spoko, a i cenowo wypada ok. Wszystko pięknie, lecę do sklepu, a tu okazuję się, że w składzie alkohol, na co moja skóra reaguje paskudnym przesuszeniem. Jeden, drugi, jest! Tropikalna butelka, bez etanolu w składzie. I jeszcze tak cudnie pachnie, biorę! Moim wybrankiem został Sun Ozon Sonnenlotion tropicher Duft 30. Uff.
Jeśli chodzi o filtr do ciała, to nie mam zbyt wielu wymagań. Nie szukam turbo ideału, to co mam teraz jest wystarczające. Cieszy mnie ten miły zapach, a reszta właściwości – no krem jak krem, daje radę.
Te okularu z palmami z H&M to tylko tak dla lansu, lepiej poszukać jakieś wyposażone w certyfikowany filtr UV, z salonu optycznego. Ale mimo to nie mogłam im się oprzeć, są takie urocze!
Raczej na wrzucam na bloga recenzji, ale sama wiem z doświadczenia jak ciężko dostać dobry krem z filtrem, dlatego postanowiłam się z Wami podzielić moimi ulubieńcami. I takich tam fajnych kosmetyków, które chciałabym Wam pokazać jest więcej, ale jakoś brakuje mi na to miejsca na blogu. Dlatego wczoraj przygotowałam specjalny album na Facebooku, w którym będą się pojawiać krótkie notki ze zdjęciami na tematy urodowe. Jeżeli jesteście takimi kosmetykomaniaczkami jak ja, to zalajkujcie fanpage Cienistość i zajrzyjcie do folderu „Kosmetyki, recenzje, zakupy”. Na początek wrzuciłam tam cztery rzeczy (trzy hity i jeden bubel) o zapachu cytrusowym, w sam raz na lato.
Na Snapchacie @theCieniu relacja z wycieczki rowerowej z Gdańska, przez Sopot aż do Gdyni na spotkanie blogerek, na Facebooku recenzje kosmetyków, a na Instagramie wakacyjne paznokcie i same ładne rzeczy.
Podoba Wam się wpis? Znacie kogoś, kto szuka dobrego kremu do opalania? Przyciski udostępniania czekają na Was poniżej!
Dzięki, że jesteście ze mną!
theCieniu
PS. Chcecie przeczytać dobry i pomocny tekst o opalaniu? Zajrzyjcie do Hani.